sobota, 20 stycznia 2018

Metodyczne abecadło: A jak autonomia

Znów pozwolę sobie zacząć od Konfucjusza…
Jeśli dasz biedakowi rybę, nakarmisz go raz.
Jeśli nauczysz go, jak łowić ryby, nakarmisz go na całe życie.
Nie tak dawno przed zastępstwem z całą grupą czwartoklasistów (niemiecki+hiszpański) zadałam sobie pytanie: Co chcę zrobić z moją grupą, na co zwykle nie mam czasu podczas naszych zajęć, a jest ważne i zainteresuje też grupę hiszpańską? Pod wpływem wcześniejszych doświadczeń, kiedy to z czystej ciekawości zapytałam uczniów, jak zwykli się uczyć i w odpowiedzi usłyszałam od niektórych, że po prostu czytają zeszyt lub książkę, postanowiłam zająć się z młodymi ludźmi zjawiskiem autonomii w nauce.
Jednym z celów, który przyświeca mi podczas każdej lekcji i towarzyszy mi przez cały czas mojej pracy jest to, aby uczeń uczył się podczas lekcji, a nie w domu lub na korepetycjach. Ponadto w naszej szkole rezygnujemy z zadawania prac domowych w tradycyjnym ich rozumieniu – dzieciaki i tak wystarczająco dużo czasu spędzają w szkole i nie chcemy „kraść” im czasu, który mogą w końcu spędzić z rodziną. Kto będzie chciał, i tak będzie ćwiczył i poszerzał swoją wiedzę, wykonując „pracę domową”, a kto nie – znajdzie sposób by ją ominąć. Niezadawanie jej oraz to, że uczymy się na lekcji nie oznacza jednak, że dzieciaki mają zrezygnować z szeroko pojętego uczenia się poza szkołą. Nauczyciele powinni wręcz promować pogłębianie wiedzy i motywować do tego młodych ludzi. Uczymy się przecież przez całe życie- nasi uczniowie niedługo pójdą na studia, do pracy, gdzie nikt nie będzie ich trzymał za rękę. Należy obudzić w uczniach poczucie odpowiedzialności za swój proces uczenia się i zachęcić do przejęcia inicjatywy. Trzeba zachęcić ich do samooceny, a nie stale oceniać (zapytajmy na konsultacjach, w czym czują się niepewnie zamiast narzucać im materiał do powtórki – sprawdźmy, czy są świadomi swoim mocnych i słabych stron). Dajmy im wybór, pozwólmy organizować swoją naukę i forsować własne pomysły. Nie uczmy ich – pomóżmy im się uczyć. Tylko jak to zrobić?
Moim zdaniem: zacząć od edukowania, jak pracuje nasz mózg, żeby ułatwić mu robotę, której ma przecież niemało, a potem motywować do korzystania z tej wiedzy.
1. Jakim typem uczącego się jestem? 
Jestem wzrokowcem, słuchowcem, a może kinestetykiem? Każdy uczący się języka obcego powinien zadać sobie to pytanie. Warto przeprowadzić z naszymi uczniami test, by móc indywidualnie dobierać aktywności dla uczniów i wspierać ich rozwój. Taki test bez problemu znajdziemy w sieci. Kiedy poznamy wyniki, powinniśmy podczas każdej lekcji z nich korzystać i tak dobierać metody pracy, by każdy z trzech typów znalazł coś dla siebie.
Co dla wzrokowca? Kolory, nauka z fiszkami, obrazki.
Co dla słuchowca? Głośnie powtarzanie, nagrywanie swojego głosu, piosenki.
Co dla kinestetyka? Tworzenie własnych fiszek, ruch podczas nauki, gry i zabawy, scenki.
(Mam pomysł stworzenia osobnych wpisów z ćwiczeniami dla poszczególnych typów.)
2. Test inteligencji wielorakich Hoarda Gardnera
Jeśli chcemy dokładniej sprecyzować dominującą inteligencję naszych podopiecznych, przeprowadźmy test. Jest on dostępny wraz z instrukcją tutaj.
Dzięki przeprowadzeniu takich testów korzystamy my – nauczyciele, ale też uczący się – są oni w stanie dobrać dla siebie indywidualne metody nauki w domu, które zagwarantują im sukces.
Podczas wspomnianego na wstępie zastępstwa zaczęliśmy natomiast od burzy mózgów – zebraliśmy wszystkie metody, jakie uczniowie stosują podczas nauki (nie tylko języków obcych), a potem obejrzeliśmy fragment filmu i dowiedzieliśmy się, w jaki sposób zapamiętuje nasz mózg. Niestety, podczas 45 minut nie da się przekazać wszystkich metod skutecznej nauki, dlatego skupiłam się na najciekawszej dla mnie mnemotechnice, która pomaga rozprawić się ze słówkami wyjątkowo opornymi na nasze starania przyswojenia ich.
Chodzi o skojarzenia. Im dziwniejsze i śmieszniejsze skojarzenie, tym większe prawdopodobieństwo, że dane słowo zostanie z nami na dłużej. Zaczęłam od tego, jak zapamiętałam słowo „kurczak” (w j. hiszpańskim „pollo”), będąc jeszcze studentką. Wyobraziłam sobie zatem stado kurczaków przemierzających ulicę Sienkiewicza (tam wtedy znajdował się mój wydział) ubranych w koszulki polo :)
Kolejnym przykładem były niemieckie słowa broda (der Bart) i wąsy (der Schnurrbart). Jedna z moich uczennic nie mogła zapamiętać tych wyrazów, więc usłyszała ode mnie: „Wyobraź sobie jakiegoś Bartka, najlepiej którego znasz. Teraz wyobraź go sobie z długą brodą aż do samej ziemi. Następnie wyobraź sobie, że do tej brody zapuścił długie wąsy, takie z zawijasami. Kiedy mama Bartka go zobaczyła, zdenerwowała się i zabroniła mu pójść tak do szkoły, po czym przywiązała go sznurem do krzesła”. Skojarzenie wręcz absurdalne, ale zadziałało.
Czwartoklasiści szybko podchwycili temat i próbowali tworzyć własne skojarzenia, równie absurdalne i śmieszne :)
Zwłaszcza my – językowcy – którzy dostajemy na zastępstwach całe klasy i gimnastykujemy się, co zrobić z takimi „francuzami” albo „hiszpanami”, możemy prowadzić z uczniami swego rodzaju warsztaty z uczenia się, uświadamiać ich, jakie mają predyspozycje i pokazać, że nauka może być przyjemna i efektywna.
Jednak sama wiedza na temat tego, jak się uczyć, nie spowoduje, że nasi uczniowie faktycznie z tej wiedzy skorzystają, i że będą też pracować poza lekcjami.
Jak motywować uczniów do uczenia się poza szkołą?
  • Zachęcać do słuchania muzyki i oglądania filmów w języku niemieckim. W mojej sali zakodowałam w QR link do playlisty na YouTube z najnowszymi hitami naszych zachodnich sąsiadów.

  • Motywować do czytania książek niemieckojęzycznych, na początku tych przeznaczonych dla uczących się języka. Zaprosiłam swoich uczniów do wzięcia udziału w konkursie czytelniczym „Lust auf Lesen?”. Nie chcieli mi uwierzyć, że są w stanie przeczytać całą książkę w języku niemieckim – a jednak!


  • Pokazywać, że nauka języka niemieckiego to super zabawa. Gry to coś, co uwielbiamy, zarówno na lekcji, jaki w domu. Zachęcam swoich uczniów do pobijania moich rekordów na Quizlet – nic tak nie doda skrzydeł jak pokonanie nauczyciela! Uwielbiam dostawać takie powiadomienia:

4 komentarze:

  1. Faktem jest, że maluchy szybciej łapią naukę języków obcych. Ja będąc uczniem w szkole https://lincoln.edu.pl/warszawa/jezyk-niemiecki myślałem, że na początku sobie nie poradzę. Jednak podejście nauczycieli sprawiło, że udało mi się nauczyć języka niemieckiego.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dorota Zawadzka4 listopada 2018 03:39

    W moim przypadku bardzo dobrze sprawdziły się audio kursy https://www.jezykiobce.pl/51-audio-kursy dzięki którym nauczyłam się języka obcego. Mogę je polecić każdemu kto chce rozpocząć swoją przygodę z nauką języków obcych.

    OdpowiedzUsuń
  3. Sam język niemiecki na pewno różnie się od angielskiego, ale również można znaleźć sporo wspólnych kwestii. Ja właśnie od zawsze uczyłem się języka angielskiego i to z nim chcę wiązać swoją przyszłość. Świetnie moim zdaniem napisano w https://www.sukcesjestkobieta.pl/zalozenie-wlasnej-szkoly-jezyka-angielskiego-to-nie-jest-trudne/ i teraz myślę o założeniu własnej szkoły językowej.

    OdpowiedzUsuń
  4. 50 yrs old Community Outreach Specialist Brandtr Kleinfeld, hailing from Burlington enjoys watching movies like Bright Leaves and Dance. Took a trip to Carioca Landscapes between the Mountain and the Sea and drives a Ferrari 500 Mondial Spider Series I. klikajac tutaj

    OdpowiedzUsuń